poniedziałek, 30 września 2013

Jaka piękna zima tego lata


 Urlop szybko minął, tym bardziej że intensywnie spędzony, wykorzystany co do minuty. Czas na odpoczynek po urlopie, więc siadam do swojego bloga aby nadrobić zaległości jakbym ich nigdy nie miała, ha,ha.
Na początek chciałam się z wami podzielić widokówkami z naszych pięknych Tatr, które przywitały mnie siarczystym deszczem, w nocy spadł śnieg a rano zaświeciło słońce. Pogoda wymarzona na wędrówki po górskich szlakach, śnieg przecudnie puszysty i biały, ścieżki pełne błota a przy tym niebieskie niebo i słońce przy którym można było się opalać.
Zdjęcia zrobione 18.09, więc jeszcze kalendarzowe lato trwało.
Jeśli macie ochotę to zapraszam na wędrówkę razem ze mną jeszcze raz, przez Skupniów Upłaz w rejon Hali Gąsienicowej do Czarnego Stawu Gąsienicowego . Po drodze wstąpmy do Schroniska Murowaniec na ciepłe kakao, usiądźmy na kamieniu przy Stawie i napawajmy się cudnym widokiem na Kościelec, Świnicę, Kozi Wierch, Granaty, podziwiajmy zwinne kozice na stoku Kościelca.  Sama mistyka.
Wrażenia jakie mnie ogarniają za każdym razem kiedy oglądam szczyty gór są nie do opisania moimi słowami, wchłaniam te widoki całą sobą i spijam je na serce, ukrywając głęboko na potem, aby je odtwarzać w myślach . Może jedynie poeta, pisarz, malarz potrafi przelać na papier czy płótno to co go zachwyca, tak jak Stanisław Witkiewicz odkrywający piękno Tatr i opisujący swoje wrażenia w utworach np."Na Przełęczy" czy "Tatry w śniegu" .

 "Tatry w śniegu " 

"Oblane blaskiem słońca, pokryte grubą warstwą śniegu, spiętrzone piramidy skał rzucają jedna na drugą, milowej wielkości płaty błękitnych cieni. Światła , odbite od tysiąca różnie pogiętych płaszczyzn, wysyłają gdzieś w przestrzeń swoje drżące promienie, wsiąkające w mroki cieniów, które wypełniają dziwnymi tonami barw nikłych, łączących się z błękitem nieba i tworzących ze skalnej ściany jakieś wodne przezrocza. 
Tam znów cień rzucony, ciemny, granatowy, wygina się po pochyłościach skał łukiem , który mu nadaje jakiś rozpęd - zdaje się , że ten cień płynie razem wraz z otaczającą bielą. Na graniach śnieg, wygładzony śrenią, błyszczy jak srebrna lama lub połysk zrębu fali, albo się bieli jak potworny szmat piany. Wtedy to cała zakopiańska dolina wydaje się rozdołem między dwiema falami płynącymi z południa ku północy. 
Pod szklaną kopułą bezchmurnego nieba płynie ta dziwna lawa ze srebra, błękitów, opalów i fioletów, ślepiąc wzrok swoją szaloną białością, majacząc swoimi zmiennymi kształtami, łudząc swymi rozmiarami, wypukłością i czystością konturów, wyciętych na tle nieba.
Od nóg naszych do krańców widnokręgu zdaje się być ledwie kilka kroków. "



Mistyka 


Nasze ślady na śniegu.

 

W dolinach jeszcze lato. 


A może mały spacerek do Doliny Kościeliskiej , przerwa na kawę z termosu pod schroniskiem, no to może przeskoczymy jeszcze  przełęcz do Doliny Chochołowskiej, a z powrotem można śmignąć rowerem na sam dół , sama przyjemność.


Pogoda zawsze nas zaskakuje, a to za gorąco , a to za zimno, leje albo pada śnieg, na to nie mamy wpływu, grunt się nie przejmować. Można spacerować nawet w deszcz gdy ma się dobre buty i ciepłą kurtkę, szlaki stoją przed nami otworem. Nie wiem jak to się dzieje , ale ja w górach odżywam, tak jakbym dostawała dodatkową baterię i nie mogę się zatrzymać, nawet zmęczenie mnie cieszy. 
Baterie naładowane, czas na robótki.
A wam ślicznie dziękuję za liczne komentarze pod poprzednim postem, buziaki.

wtorek, 17 września 2013

Wakacje z Elizabeth


 Dzisiaj piszę z deszczowego Zakopanego, co tam deszczowego, zalanego deszczem i zimnem. Pomimo prognozy pogody nie odwołałam wyjazdu, mam urlop więc chciałam wypocząć. Trudno , leje to leje, nie pierwszy raz mam taką pogodę, natomiast nie ma tłumów, tylko tacy wariaci jak my snują się po Krupówkach. A że nie rozstaję się z moim laptopikiem, mogę sklecić kilka słów. 


Chciałam pokazać wam  moją Elizabeth w całej okazałości. Towarzyszyła mi ona przez całe lato, całe trzy miesiące poświęciłam jej swój czas. Wyszywałam bardzo drobnymi krzyżykami nićmi DMC, użyłam koralików dobieranych z tych które już posiadałam , nie są więc zgodne z oryginałem. Do oprawy dodałam koronkę, czyli tło nawiązuje do buduaru prawdziwej damy.


 Elizabeth dołączyła do mojej kolekcji ulubionych dam. 


 Dziękuję za wszystkie wasze komentarze. 

 Idę spać, ale po cichu mam nikłą nadzieję ,że pogoda pozwoli mi przywitać się z górami , bo jak nie, to prześpię cały urlop.

niedziela, 15 września 2013

Serce Grażynki

Koronka szydełkowa
Długo szykowałam się do napisania tego posta, nie wiedziałam jak to zrobić. Ale może od początku. 
Otrzymałam dużą paczkę od dziewczyny, której właściwie nie znałam, prócz wymiany kilku słów i zdjęć na poczcie. Grażynka okazała się osobą o wielkim sercu, podarowała mi niespodziewanie paczkę pełną kuponów materiałów, wiktoriański album i kawałki różnego rodzaju lnu, nici lniane. 
Czego to jest niespotykane? a bo len tkany przez Jej babcię, nici lniane przędzone przez Jej babcię, koronka robiona przez Jej ciocię, wszystko ma około 40-60 lat, do tego szczegółowe opisy każdego kawałka lnu.
 I ja się posypałam, otworzyłam pudełko i z namaszczeniem przekładałam te kawałeczki lnu z gulą w gardle , co u mnie oznacza, że zaraz się popłaczę. Nie mogłam uwierzyć że ktoś , kto mnie właściwie nie zna podaruje mi skarby własnej rodziny, że wybrała właśnie mnie , pisząc, że rzeczy te chciała podarować komuś kto je doceni. 
Grażynko , nie umiem i nie będę umiała podziękować, bo jak można odwdzięczyć się za taki dar? Wiedz jednak że jakiś anioł cię do mnie zaprowadził, w odpowiednim czasie przywróciłaś mi wiarę w ludzi, wyzwoliłaś we mnie wiele ciepłych uczuć i wzruszeń. A len przechowuję jak relikty, może kiedyś przyjdzie mi jakaś mądra myśl jak go spożytkować. Na razie koronkę Twojej cioci przykleiłam taśmą dwustronną aby jej nie zniszczyć do półeczek w szafce, zawsze można ją odkleić i wykorzystać do czegoś innego. Nie mogłam jej schować , wyeksponowałam i cieszy moje oczy.

Przepiękne kupony różnych materiałów

 Wspomniany len i cudowne lniane nici. Zastanawiam się co można z nich zrobić. 

 
Gdzie się podziały niebieskie łany lnu, tak powszechne za mojego dzieciństwa? Moja babcia siała len i przędła nici, ech te czasy.

niedziela, 8 września 2013

Martwa natura z koronką w innej perspektywie


 Jesień maluje swoje obrazy ; sady pełne drzew uginających się od owoców, mgły nad polami , kolorowy zawrót głowy lasów, dymiące ogniska. Człowiek obserwując naturę chce te obrazy zachować , bierze wiec płótno , pędzle i farby , zamyka widziany kadr w obrazie malowanym olejem lub akwarelą, łapie aparat fotograficzny i klatka po klatce zatrzymuje ulotne chwile, albo chwyta igłę i nici , zanurza się w swoich myślach i mozolnie krzyżyk za krzyżykiem rysuje wzór na płótnie. 


 Mozolna to praca , więc chcemy ją zamknąć w kadrze pięknej ramy, czasami rama nam się nie podoba , więc z czasem zmieniamy ja i choć to ten sam obraz , staje się on zupełnie inny, tak jakbyśmy oglądali go w innej perspektywie. 
Znalazłam kiedyś taką starą poczciwą , prostą ramę, z kornikami , troszkę nadszarpniętą czasem.  Wiedziałam od razu że będzie pasować do haftu martwej natury z koronką. Rama została odczyszczona i wywoskowana .
I tak to "Martwa natura z koronką" w nowym ubranku, a stare ubranko można zobaczyć TU.

czwartek, 5 września 2013

Smaki późnego lata


 Z czym kojarzy się późne lato? Na pewno z zapachami.
 Wiatr pachnie liśćmi które zaczynają spadać, umierającymi trawami , słodkim zapachem sadów . Zapach owoców jest wszechobecny, kolorowy zawrót głowy. Jeszcze dzień rozpieszcza  słońcem, a noc zagania  pod koc, zimno. Wtedy zaczynam robić pewne postanowienia, na razie to tylko postanowienia. Coś się kończy, ale też zaczyna.
Letnie miesiące przepracowałam intensywnie, dlatego też czas wolny od pracy spędzałam leniwie, chcąc sobie zadość uczynić  brak wakacji . To skutkowało zahamowaniem prac robótkowo-dekoracyjnych, i jak by je nie nazwał nastąpił pełen zastój, zamierzony. Musiałam zahamować, dostałam  wielkiej awersji do kontaktowania się z ludźmi, do robótkowania, do blogowania, do odbierania telefonów itp. że aż sama się przestraszyłam. Stan przewlekły jest ciężki do wyleczenia, ale jestem na dobrej drodze czego ten wpis jest świadectwem. Jezu!!! mam nadzieję że nie jestem odosobnionym przypadkiem , kiedy się człowiekowi wszystko przeje , kiedy ludzie już tak dokuczą że najlepiej się czujemy we własnych pieleszach.
Wszystko jednak wraca do normy , mam urlop przed sobą, jest wrzesień który bardzo lubię,  spotkały mnie miłe niespodzianki ze strony najmniej oczekiwanej, więc zaczynam znowu czerpać przyjemnosć z drobnych rzeczy.



 Piękno patery pełnej owoców, patery którą otrzymałam od Miśka, wykonanej  w Krośnieńskiej Hucie Szkła . Patera z wazonem "letnim wiatrem" tworzą fantastyczny duet.


 Cudowny zapach smacznych , mięsistych owoców .


Aksamitna skórka, pachnąca i delikatna. 

koniec lata
 koniec lata pajęczyny wyplata
 jak serwetki koronkowe
 nici jedwabiste perełkowe
w słońcu błyszczą krople rosy
 wrzesień kwiecą wrzosy
koniec lata
 pajęczyna drzewa splata
 gałązki przetkane nitkami
ociekające kropelkami
jakby drobnymi
pożegnalnymi łzami. 

autor nie jest mi znany 

 

A to kwintesencja późnego lata;  smak ulubionego śliwkowego ciasta, śliwkowy kolor, obrusik w owoce, zapach ulubionej owocowej herbaty i kawałek słońca w brzoskwini albo kwiatach. To ułamki szczęścia.