czwartek, 29 marca 2012

Małe co nieco



Nie wiem jak wy ale ja padnięta jestem okrutnie, dałam się ponieść fali i jak ta durna sprzątałam przez dwa dni bez opamiętania. To tak jak z lekarzem , dopóki człek się nie przebada to nie wie że jest chory i żyje w szczęśliwości, tak ja ze sprzątaniem , jak ruszyłam jedno to stwierdzałam że następne jest brudne i zakurzone , jak umyłam okna to witrynka wydawała mi się jakaś taka matowa, jak ruszyłam witrynkę to umyłam wszystkie  szkło, pod witrynką są książki , postanowiłam odkurzyć i się nakurzyło wszędzie to ja dalej w pogoni za kurzem. Dałam sobie łupnia a wcale nie miałam w planach takiego szaleńtwa, co to przez cały rok człowiek nie sprząta? tylko na Wielkanoc? Obiecuję sobie co roku że już tego nie powtórzę? i co ? i jak zwykle biegam ze ścierą , poluję na pająki które mnie wręcz ubóstwiają a potem padam na nos, a jutro dyżur, młyn , zaczynamy zbierać tych co to nikt nie chce. 
Moja mama zawsze twierdzi że głupiego robota się zawsze trzyma, wniosek wysuwa się sam , jestem po prostu głupia, ot i co.

niedziela, 25 marca 2012

Wydmuszki i miseczka w stylu " Richelieu"



Parę lat temu Syla pokazała wiercone jajeczka na forum Kaim-u. Od tego czasu każdy chciał wiercić skorupki, co rusz jakaś moja forumkowa koleżanka chwaliła się swoimi poczynaniami więc i ja chciałam popróbować tej sztuki. Otrzymałam więc dremelek w prezencie od Miśka, jednak na jego widok strach mnie ogarnął, choć z natury strachliwa nie jestem, jakoś nie wyobrażałam sobie abym mogła coś z tym ustrojstwem zrobić. Dremelek więc schowałam na potem.
Do Okuninki na Sabacik , chyba ze trzy lata temu przyjechała Syla osobiście i zaczęło się wiercenie. Syla namalowała wzór na skorupce , każdy próbował, jakoś im to wychodziło, ale jak ja wzięłam dremelek w swoje łapska i nawierciłam moją pierwszą dziurkę podskoczyłam razem z dremelkiem i popsułam dzieło. Stwierdziłam że to nie dla mnie. W następnym roku Ewa przywiozła swój dremelek i zachęcała mnie do wiercenia , nic z tego , nie dałam się namówić. Wyrysowała więc proste wzory i dała mi kilka wydmuszek do domu , obiecałam że spróbuję. Nie dotrzymałam słowa.
Ale w tym roku mnie naszło , wyciągnęłam ustrojstwo i zaczęłam zabawę w dziurkowanie skorupek.I wiecie co? spodobało mi się, nawet bardziej niż spodobało , wzięło mnie na całego i nawet zmarnowane skorupki wyrzucane do kosza nie zniechęciły mnie do dalszych prób. Jeszcze troszkę wydmuszek zostało do zmarnowania, podejmę więc dalsze próby wiercenia bardziej "ambitnych" wzorów ale już po świętach.



 A to są moje jedyne niepopękane jajca, czyli wielkie "arcydzieła", nie śmiać się, jestem dumna że przełamałam niechęć i coś tam zaczyna wychodzić. Oczywiście musiałam poeksperymentować w różnych rodzajach dziur.



 Do tych jajeczek zrobiłam miseczkę w stylu richelieu, to akurat bardzo lubię robić , malowanie na szkle jest dla mnie samą przyjemnością. Na pewno trudniej się rysuje wzór na ściankach miseczki niż na płaskim talerzu, ręka nie ma dobrego oparcia ale jednak jest to możliwe. Miseczka w odróżnieniu od talerzyka może być użytkowa bo wzór malowany na zewnątrz, środek można łatwo umyć.









Od kuchni



 A tak to się maluje. Dobieramy wzór richelieu , na komputerze dobieramy wielkość, podkładamy pod szkło i malujemy kontury, potem farba do szkła i jeszcze raz malujemy linie konturówką.

Pomysł na dużą dziurę i położenie przęsełek. Mnie przęsełka wpadały do środka , wymyśliłam więc przyklejenie cienkiej niteczki i malowanie konturówką po nitce. Wpadłam na ten genialny pomysł sama , ale może już ktoś na to wpadł wcześniej ode mnie ,tego nie wiem, na wszelki wypadek dzielę się nim jakby ktoś miał ten sam problem co ja. Potem niteczki obcinamy i voila.


Ślicznie dziękuję za wszystkie komentarze jakie zostawiacie na moim blogu , za liczne wizyty w moich progach też ślicznie dziękuję , jest mi niezmiernie miło . Pozdrawiam cieplutko.

sobota, 24 marca 2012

Wosenne jajeczka



Odłożyłam swój obrus na bok aby móc zrobić choć parę jajeczek. Zrobiło mi się żal że nie będzie ani jednego, w tamtym roku też nie miałam czasu na wysiadywanie jaj więc ochoczo zabrałam się do tej czynności. To pierwsze jajeczka, w wiosennych kolorach, zrobione na prezent.





 W jednym jajeczku zrobiłam dwie podłużne dziurki aby móc zawiązać kokardkę , dla urozmaicenia zestawu i do dekoracji. W trakcie pracy czasami wpadają mi przypadkowe pomysły  tj. z tą kokardką , myślę że ciekawie to wygląda i na pewno jeszcze to kiedyś powtórzę.



 Zrobiłam taki mały miszmasz , przybliżający inspirację kokardkową i aby wprowadzić troszkę nastroju wiosenno-świątecznego.

środa, 21 marca 2012

Haftująca dama



Witam kochane koleżanki, ujawniam się znowu, bo niektóre myślą, że mnie już diabli poniosły w siną dal. Nie jest tak źle, zadekowałam się i zawzięcie haftowałam obrus. Niestety czas wygrał z moimi możliwościami i ogłaszam , poddaję się, na te święta obrusu nie będzie. Co nie znaczy, że go nie ukończę , oczywiście że tak, niech sobie nie myśli że odpuszczam zupełnie, wyhaftuję z poślizgiem .

A jak tak dalej będę ścibolić po nocach , wyrokiem będzie taka oto igła, ale jak  ręce i głowa będą sprawne to damy radę.



Życzyłabym sobie takiej starości jak na obrazku, gdzie mogłabym sobie jeszcze wyszywać , czego i wszystkim hafciarkom życzę.

niedziela, 11 marca 2012

Biżuteria na ludowo



I znowu na ludowo, komplet biżuterii zrobiłam na wakacjach w Okunince ale nie zdążyłam wylakierować. Leżakował sobie biedaczek w pudle i czekał na zlitowanie. Doczekał się dnia dobroci z mojej strony i córcia zabrała dzisiaj do Krakowa.
No cóż , tak już mam że coś zrobię ale do wykończenia przedmiotu mija sporo czasu, muszę mieć wenę na lakier i już.

Bardzo lubię serię serwetek z ludowymi motywami.





Medalion pokryty Diamont Glaze, preparat ten  sprawia  że powierzchnia jest gładka i błyszcząca.


Ślicznie dziękuję za wasze komentarze pomimo że jestem nieobecna w świecie blogowym, spędzam każdą wolną minutę przy hafcie obrusa , walczę z czasem, chcę zdążyć na Wielkanoc, strasznie się zawzięłam.
Pozdrawiam cieplutko.

środa, 7 marca 2012

Na różowo



Koleżanka z pracy przyniosła stare zdezelowane , chińskiej produkcji pudełko i zapytała ..." mogłabyś pomalować go na różowo? ja nie mam farb , szkoda wyrzucać a mojej córci przydałoby się na jej skarby".
Wzięłam i coś tam pokombinowałam z różem i bielą. Fajnie się robi coś dla pięciolatki, dawno nie miałam takiego uczucia w sercu.



Recykling starego pudełka.
 Dwie serwetki, troszkę farby, konturówka i pieczątki do scrapbookingu w motylki. Zrobiło się słodko i różowo.
I tylko pomyśleć że moja córcia też lubiła ten kolor a odkąd urosła ma do niego wstręt , nawet pasek na skarpetkach nie może być różowy hi,hi...........a ja róż lubię, a jak mi dobrze w nim do twarzy, zresztą jak każdej rasowej blondynce.

.





piątek, 2 marca 2012

Rustykalnie





Dzisiaj trochę rustykalnie , powieje  wsią łowicką i wycinankami. Na prośbę moich dzieci  powstały puszki na sypkie produkty, motyw wybrany przez samych zainteresowanych , ja tylko miałam ich wizje przemienić w gotowy produkt do użytku codziennego. I nie byłabym sobą gdybym się przy tym nie pobawiła, wymyślając detale. 









Pobawiłam się też aranżacją półki dokładając elementy ludowego fajansu i innych detali, oczywiście tylko na potrzebę zdjęć bo wszystko już wróciło do normy a puszki pojadą do Krakowa.



Osobiście lubię ludowe elementy które można przenosić do dzisiejszych potrzeb, ale o tym może innym razem.